Badaniem faktów biblijnych zajmują się specjalne gałęzie nauki - biblistyka i archeologia biblijna. Opierają się one na odkryciach archeologicznych. Dotychczas potwierdzonych zostało wiele faktów biblijnych, między innymi życie Jezusa Chrystusa. Nie ma więc wątpliwości, że Jezus Chrystus istniał naprawdę. Podstawowym źródłem wiedzy o życiu i nauczaniu Chrystusa są Ewangelie, jednak Jego działalność doskonale udokumentowana jest również w innych źródłach historycznych i archeologicznych. Żaden poważny historyk nie zaprzeczy istnieniu Jezusa Chrystusa.
Ponieważ w Chrystusie Bóg w pełni objawił się swoim stworzeniom. Ponieważ Chrystus swoją niewinną śmiercią odkupił nasze grzechy, które prowadziły do piekła i otworzył nam Niebo. Ponieważ Chrystus jest Panem życia i śmierci. Ponieważ Chrystus zwyciężył Szatana. Ponieważ Chrystus wytyczył szlak, którym mamy iść, jeśli chcemy osiągnąć Zbawienie. Ponieważ Chrystus, to Bóg.
A któż inny ma władzę nad śmiercią? Przecież to właśnie na jedno słowo Jezusa umarli powstawali z martwych. Jezus obiecał, że kto pójdzie za Nim, ten również otrzyma życie, a swoją obietnicę przypieczętował własnym Zmartwychwstaniem. Któż inny ma władzę nad życiem i potrafi w ułamku sekundy przywrócić doskonałe zdrowie, usuwając dolegliwości, z którymi chorzy zmagają się od urodzenia? Komóż innemu posłuszne są demony? Jedynie samemu Bogu! To one jako pierwsze rozpoznały w Nim Boga: "Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży" (Mk 1,23) Chrystus był też zapowiedzianym Mesjaszem. To właśnie w Jego życiu spełniło się ponad 300 przepowiedni zawartych w Starym Testamencie, a które powstały na kilkaset lat przed narodzeniem Chrystusa.
Sprawa ze zmartwychwstaniem jest o tyle trudna do wytłumaczenia, że aby ją zrozumieć, trzeba znać dokładnie życie i nauczanie Jezusa, a także umieć sobie wyobrazić to, co się działo po Jego śmierci. Trzeba także przeanalizować wszystkie możliwe alternatywy, a te tylko potwierdzają rzeczywiste Zmartwychwstanie Jezusa. Zacznijmy od kwestii ciała...
Wiemy na pewno, że złożone do grobu ciało Chrystusa w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęło dnia trzeciego, a przybyłe do grobu kobiety zastały odsunięty ponad 2 tonowy kamień. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to co zatem stało się z Jego ciałem?
Czyżby pomylono groby? To niemożliwe. W tamtych czasach wszyscy znali Jezusa i wiedzieli, gdzie
został pochowany. Nie może być zatem mowy o pomyleniu grobu, a gdyby jednak tak było, przeciwnicy Chrystusa szybko
odnaleźliby właściwy grób i pokazali ciało Jezusa, by uciszyć pogłoski o Jego Zmartwychwstaniu. Tak się jednak nie
stało.
A może zwolennicy Jezusa wykradli ciało? Kłopot w tym, że faryzeusze byli na taką ewentualność przygotowani. Właśnie w tym celu, by
uniemożliwić uczniom Jezusa kradzież ciała (Jezus zapowiadał przecież swoje zmartwychwstanie), faryzeusze zabezpieczyli
grób i postawili przed grobem straże. (Więcej w dziale "Zmartwychwstały").
Spisek Apostołów? Czyżby zmartwychwstanie było jednym wielkim oszustwem uczniów Jezusa?
To niemożliwe, gdyż głoszoną przez siebie prawdę o Zmartwychwstaniu przypieczętowali własnym życiem. Gdyby mieli choćby
najmniejszą wątpliwość co do Zmartwychwstania Jezusa, nie oddaliby za Niego życia. Co więcej, przed śmiercią byli
przecież poddawani niewyobrażalnym torturom. Gdyby był to spisek, ktoś
z nich w końcu w obliczu śmierci przyznałby się do oszustwa. Nikt jednak tego nie zrobił. Nie mogli więc oszukiwać
z pełną świadomością. Może więc sami zostali oszukani?
Może Jezus wcale nie umarł? Może tylko zemdlał, ocknął się w nocy, odsunął po cichu kamień i
uciekł, a potem żywy ukazał się uczniom? Pamiętajmy, że męka Jezusa, to nie byle draśnięcie,
czy pobicie, ale niewyobrażalne tortury, które trwały bardzo długo. Jezus był wyczerpany, ogromnie opuchnięty,
miał na ciele liczne rany, siniaki, ociekał krwią. Połamano Mu żebra, nos, wyrywano włosy.
Dręczyło Go ogromne pragnienie. Biczowano Go specjalnym narzędziem zakończonym trzema hakami, których celem było
wyrywanie kawałków ciała skazanego. Jezus miał więc kilkaset ran po biczowaniu, z których wyszarpane zostały kawałki ciała.
Miał też obrzęki kolan, bestialsko poranioną od głębokich cierni głowę, w końcu przebite gwoździami ręce i nogi. W tym
stanie wisiał na krzyżu przez kilka godzin. Kiedy umarł przebito Mu (dla pewności, że nie żyje) włócznią serce. Jak
człowiek poddany takiej kaźni mógłby jedynie zemdleć? A jeśli nawet by zemdlał, czy byłby w stanie trzydzieści sześć
godzin później odsunąć dwutonowy kamień i paradować po mieście w pełni sił i to w dodatku bez żadnych zewnętrznych
śladów po tak okrutnej męce? No i pozostaje rzecz
najważniejsza - oszustwo Jezusa kłóciłoby się z całą Jego postawą moralną i nauczaniem. On brzydził się kłamstwem w
każdej postaci i tego samego wymagał od swoich uczniów. Poznając coraz dokładniej życiorys Jezusa zauważymy, że był
najczystszy moralnie i najdoskonalszy ze wszystkich ludzi. Oszustwo kłóciłoby się więc z Jego moralnością i
przekreśliłoby całe Jego nauczanie.
Jest jeszcze jedna ciekawostka dotycząca ciała Jezusa po Zmartwychwstaniu - posiadało ono cechy ciała duchowego. Jezus pojawiał się nagle, równie szybko znikał, potrafił przenikać ściany.
Każda inna hipoteza poza rzeczywistym Zmartwychwstaniem Jezusa jest wewnętrznie sprzeczna lub pozbawiona sensu.
Ale oprócz hipotez posiadamy też inne mocne świadectwa Zmartwychwstania Jezusa:
Świadectwo Apostołów po spotkaniu z Chrystusem Zmartwychwstałym. Dla Apostołów, którzy dotąd z tak
wielkim zapałem głosili, że Chrystus jest Mesjaszem, jego śmierć była kompletnym zaskoczeniem, rozczarowaniem i wstydem.
Była prawdziwą porażką. Dlatego też nie pokazywali się publicznie. Byli zdumieni i zupełnie zdezorientowani, że ktoś,
kogo dotąd uważali za Boga, zamiast objawić swą prawdziwą, Boską moc, dał się po prostu zabić na krzyżu.
Byli więc zrozpaczeni, rozczarowani i rozżaleni, gdyż ich dotychczasowa praca i zaangażowanie w głoszenie
Królestwa Bożego w jednej chwili okazały się niewiarygodne. Czuli się zawiedzeni przez samego Mistrza.
Jednak nagle, trzeciego dnia wstąpiła w nich niesamowita siła, odwaga, wiara i radość. W końcu rozjechali się po całym
świecie, głosząc Zmartwychwstanie. Gdyby było to oszustwo, sprawa wyszłaby w końcu na jaw. Apostołowie byli
przecież prześladowani i bestialsko torturowani. Wystarczyło, żeby wyrzekli się swojej wiary. Nikt
z nich i pozostałych uczniów Chrystusa tego jednak nie uczynił nawet w obliczu śmierci. Niemal wszyscy
Apostołowie ponieśli męczeńską śmierć - wieszano ich na krzyżach głową do dołu, obdzierano ze skóry,
podżynano gardła, bito, kopano, głodzono i dręczono pragnieniem, jednak żaden z nich nie wyrzekł się Zmartwychwstania.
(Więcej w dziale "Świadkowie wydarzeń")
Świadectwo największego niedowiarka wśród Apostołów - Tomasza, który nie chciał wierzyć
pojawiającym się pogłoskom o Zmartwychwstaniu Pana, dopóki sam nie ujrzy Go i własnoręcznie nie "przebada".
Kiedy Jezus ukazał się Tomaszowi i pozwolił, by ten sprawdził autentyczność ran po gwoździach, Tomasz odpowiedział tylko
jedno: "Pan mój i Bóg mój." To powinno i nam dać do myślenia. Bóg wybrał go sobie za narzędzie na
świadectwo największym niedowiarkom, którzy nie potrafią uwierzyć na słowo. (Więcej w dziale "Świadkowie wydarzeń")
Świadectwo Szawła. To Żyd, który nienawidził Chrystusa i zwalczał Chrześcijan. W pewnym
jednak momencie w jego życiu wydarzyło się coś, co sprawiło, że stał się największym głosicielem Zmartwychwstania -
ujrzał Jezusa Zmartwychwstałego. On także swoje świadectwo przypieczętował śmiercią męczeńską. Bóg wybrał go sobie za
narzędzie na świadectwo wszystkim wrogom Jezusa. (Więcej w dziale "Świadkowie wydarzeń")
Jak widzimy, jedynie rzeczywiste Zmartwychwstanie Jezusa jest odpowiedzią na pytanie: "Co stało się z ciałem Jezusa?"
w światle przedstawionych teorii i świadectw. Jest nie tylko brakującym elementem tej układanki, ale jedynie ten jeden
fakt pasuje logicznie do tego wszystkiego, co o Jezusie i Jego nauczaniu wiemy oraz do obietnicy, jaką nam pozostawił.
Boże Miłosierdzie polega na tym, że śmierć niewinnego Boga na Krzyżu była odkupieniem każdej winy świata. Dzięki Jego śmierci Niebo zostało otwarte dla każdego, nawet dla innowiercy, czy mordercy. Jednak wejście do Nieba nie następuje po śmierci automatycznie. Dlaczego? Ponieważ działaniu Bożego Miłosierdzia może przeszkodzić wola człowieka. Człowiek, który dobrowolnie odrzuca Boga, nie może być z Nim złączony na wieczność. W swej wolności może on bowiem dobrowolnie zrezygnować z Nieba, które oferuje mu Bóg. Boże Miłosierdzie nie kłóci się ze sprawiedliwością. Każda wyrządzona krzywda musi być bowiem odpokutowana i dzieje się to w stanie Czyśćca. Po oczyszczeniu z win jest jednak tylko jedna perspektywa - Niebo.
To znaczy, że zaczyna się w miejscu, w którym patrząc tak zupełnie po ludzku, powinno się już skończyć.