Czytanie w sercach, to znajomość najgłębiej skrywanych tajemnic, najczęściej grzechów zupełnie obcych ludzi. Taki charyzmat posiadało wielu świętych - Ojciec Pio, Jan Maria Vianney, czy św. Teresa z Avila. Dzięki temu charyzmatowi dokonywały się liczne nawrócenia najbardziej zatwardziałych grzeszników. Wyglądało to tak, że kiedy przystępowali do spowiedzi z czystej ciekawości, zamiast tradycyjnej spowiedzi to spowiednik wyliczał im ich najgłębiej skrywane tajemnice. W ten sposób tysiące największych sceptyków uwierzyło w świętość swoich spowiedników.
Jednym z głośniejszych nawróceń było nawrócenie rzeźbiarza Francesco Messiny, który tak oto opowiada
o swoim nawróceniu:
"Było to w Genui w czasie wystawy mych dzieł w galerii przy Piazza De Ferrari. Któregoś wieczoru
wybrałem się z żoną na kolację urządzoną przez naszych wspólnych przyjaciół. Dużo opowiadali mi wtedy o Ojcu
Pio, gdyż byli jego wielbicielami (...) "Muszę go poznać" - pomyślałem. Przez cały wieczór,
przysłuchując się opowiadaniom osób obecnych na spotkaniu, myślałem tylko o Ojcu Pio. Słyszałem
o nim przy wielu innych okazjach i jakby instynktownie odczuwałem wielkie pragnienie poznania go, lecz
hamował je fanatyzm opowiadających mi o nim osób. Wszyscy bez wyjątku rozwodzili się jedynie nad historiami
związanymi z zapachem, jaki unosił się tam, gdzie był on obecny w myślach ludzi, czy też nad jego
tajemniczymi bilokacjami i zdolnościami czytania w ludzkich sercach, tudzież innymi podobnymi
zjawiskami wzbudzającymi sensację. Mój nader racjonalny umysł buntował się, jakkolwiek w głębi duszy
czułem coś, co ciągnęło mnie ku Stygmatykowi."
Po spotkaniu ze znajomymi Messini położył się spać, ale nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o Ojcu Pio.
Nad ranem zadzwonił do niego znajomy z dawnych lat, a jednocześnie przyjaciel Ojca Pio,
Saltamerenda. Opowiedział Messiniemu o tym, jak spacerując poprzedniego wieczoru na placu De
Ferrari poczuł charakterystyczną woń Ojca Pio. Woń ta roztaczała się tylko w jednym miejscu
- obok afiszu reklamującego wystawę Messiniego. To właśnie ta sytuacja skłoniła Messiniego do
odwiedzenia wraz z Saltamerendą Ojca Pio. Oto, jak Messini opowiada o swojej podróży do San Giovanni
Rotondo:
"Po paru dniach wyruszyliśmy samochodem w dół Półwyspu. Do San Giovanni Rotondo przyjechaliśmy późnym wieczorem.
O takiej porze zakonnik nikogo już nie przyjmował, lecz Saltamerendę znano w klasztorze, toteż od razu
wpuszczono nas do środka. Jak tylko Ojciec Pio zobaczył nas, zwrócił się do Saltamerendy:
"To znowu ty, nudziarzu?"
Do mnie zaś powiedział: "A ty, czego chcesz?"
"Poznać Ojca" - odpowiedziałem. "Już od dawna pragnąłem tego. Bardzo cieszę się, że tu przyjechałem.
Oddaję się w ręce Ojca" - oznajmiłem.
"A to jesteś w dobrych rękach" - powiedział z ironią w głosie, po czym kazał nam zejść na dół, do konfesjonału.
Nie chciałem spowiadać się. Nie byłem u spowiedzi od ślubu i nie wiedziałęm nawet, co powiedzieć.
Nie czułem się do tego przygotowany. Chciałem zaprotestować, ale Ojca Pio już nie było. Nie pozostawało mi nic innego,
jak zejść posłusznie do kościoła. Jak tylko zjawił się Ojciec Pio, podszedłem do niego, by wyjaśnić
mu, że nie jestem gotów. On jednak stanowczym głosem powiedział: "Nie musisz nic mówić. Odpowiesz tylko na moje
pytania". Odprowadził mnie do konfesjonału, kazał mi uklęknąć i zaczął mówić. Opowiedział całe moje
życie, jakby czytał w mych najskrytszych myślach. Przypomniał mi o wielu faktach, myślach i czynach,
z których nigdy nikomu nie zwierzałem się. Przemawiał poważnym, zasmuconym głosem, lecz zarazem pełnym serdecznej
łagodności. W tonie jego słów nie wyczuwało się nagany. Byłem wstrząśnięty faktem, że wiedział o mnie wszystko, ale
jednocześnie odczuwałem ogromną radość.
Wyszedłem z tego spotkania zupełnie odmieniony (...)
Od owego momentu zmieniło się całe moje życie. (...) Poznałem wiele znakomitych osobistości w czasie
mego długiego życia - luminarzy nauki, geniuszy, artystów, papieży, koronowane głowy, przywódców
państw; poznałem też ludzi o wielkich cnotach. Nikt jednak nie zafascynował mnie tak jak Ojciec Pio."
Źródło: Allegri R. "Cuda Ojca Pio", Wydawnictwo WAM 1996, s. 192-196
"Pewien człowiek z Padwy, chcąc wyspowiadać się u Ojca Pio bez czekania wymaganych ośmiu dni pomiędzy kolejnymi spowiedziami, skłamał, gdy podawał liczbę dni, które upłynęły od czasu, gdy po raz ostatni przystępował do tego sakramentu. Ojciec Pio odesłał go, z mocą wskazując na popełnione przez penitenta oszustwo. Poszedłem poszukać owego człowieka. Znalazłem go wreszcie pod ścianą klasztoru, w bardzo marnym nastroju. Cały we łzach, powtarzał bezustannie: "Tylem razy skłamał, że zdawało mi się, że Ojca Pio też uda mi się wywieźć w pole." Później wielokrotnie spotykałem go w naszym kościele w Padwie na wieczystej adoracji. Zwierzył mi się, że od czasu tego zganienia przez Ojca Pio codziennie bierze udział we Mszy Świętej i przyjmuje Komunię."
Źródło: Kalvelage F.M. "Święty Ojciec Pio Cudotwórca", Wydawnictwo Diecezjalne 2008, s. 67-68
"Przystąpiłem do spowiedzi u Ojca Pio. Ukląkłem przed nim. Właśnie miałem wyznać moje grzechy, kiedy to on pierwszy zaczął mówić i streścił całe moje życie. Wiedział o mnie wszystko, nawet sprawy, o których dawno już zapomniałem. " To szokujące doświadczenie stało się udziałem tysięcy."
Źródło: Allegri R. "Cuda Ojca Pio", Wydawnictwo WAM 1996, s. 205
Innym razem o. Agostino widząc Ojca Pio w bardzo złym stanie udał się do kościoła, by się za niego pomodlić, obawiał się bowiem, że może umrzeć. Kiedy po mniej więcej piętnastu minutach wrócił do celi chorego, zobaczył go w dobrym nastroju. Ojciec Pio powiedział mu: "Ojciec poszedł, żeby się za mnie pomodlić, i dobrze ojciec zrobił. Ale myśleć już o mowie pogrzebowej, to zbyt wcześnie".
Źródło: Allegri R. "Cuda Ojca Pio", Wydawnictwo WAM 1996, s. 207
Pewien lekarz z San Marco in Laims zakazał swym dwóm córkom całowania ręki Ojca Pio. Uważał bowiem, iż jego rany były spowodowane jakąś nieprzyjemną chorobą i obawiał się zarażenia. Któregoś dnia dziewczynki poszły z koleżankami do klasztoru. Widząc, że wszystkie ich koleżanki całują Ojca Pio w rękę, nie chciały być gorsze i podeszły do niego, by uczynić to samo. Ale Ojciec Pio skrzyżował ręce z tyłu i powiedział: "Nie, macie być posłuszne waszemu ojcu!"
Źródło: Allegri R. "Cuda Ojca Pio", Wydawnictwo WAM 1996, s. 207-208