Pewnie niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, że na świecie dochodzi czasem nie tylko do dręczenia duchowego przez Szatana, czyli do opętań, ale także do fizycznych ataków szatańskich. Diabeł atakuje fizycznie osoby świątobliwe, dzięki którym nawracają się ogromne ilości dusz. Szatan chce w ten sposób zniechęcić ich do kontynuowania ich misji. Oto najbardziej znane przypadki:
Szatan pojawiał mu się pod różnymi postaciami. W dzieciństwie był to wielki, czarny pies, który nie wiadomo skąd pojawiał się i nagle znikał, chcąc przerazić małego Franciszka. Podczas jednego z ataków, Bóg dał mu do zrozumienia, iż przez całe życie będzie musiał toczyć walkę z Szatanem. W póżniejszych latach Szatan przybierał postać lubieżnych kobiet. Chciał, by Ojciec Pio uległ pokusie kobiecego ciała. Podszywał się także pod przełożonych Ojca Pio - pod księży, biskupów, Anioła Stróża, świętych, a nawet Matki Bożej i samego Jezusa Chrystusa. Wydawał w ten sposób zawsze posłusznemu zakonnikowi polecenia, by ten sprzeniewierzył się swojej wierze. Ojciec Pio jednak szybko orientował się, że polecenia te pochodzą od złego ducha. Kiedy zakonnik stanowczo odmawiał porzucenia swojego dzieła, był dosłownie katowany przez diabła, który w ten sposób chciał go zastraszyć i nakłonić do porzucenia stanu duchowego. Działo się to głównie w środku nocy. Zakonnik był rzucany o ściany i podłogę, był bity różnymi ciężkimi przedmiotami. Ataki zdarzały się bardzo często, a świadkami niesamowitych hałasów, jakie wydobywały się nocami z celi Ojca Pio byli inni współbracia. Często był poraniony i posiniaczony, znajdywano go nawet nieprzytomnego. O atakach szatańskich Ojciec Pio opowiadał w następujący sposób:
"Była już późna noc, a one przypuściły szturm, pośród diabelskich hałasów. Chociaż nic wpierw nie widziałem, domyśliłem się, kto wydaje te dziwne dźwięki. Zamiast wpaść w popłoch, przygotowywałem się do bitwy, okazując im szyderczy uśmiech. Potem pojawiły się, przybrawszy najbardziej odrażające kształty. Traktowały mnie łagodnie, w nadziei, że w ten sposób przekonają mnie do nadużycia Bożej łaski. Ale, dzięki Bogu, zbeształem je, traktując stosownie do tego, ile były warte. Kiedy zrozumiały, że ich starania są całkiem daremne, rzuciły się na mnie, obaliły na podłogę i zaczęły zadawać ciosy, rzucając poduszkami, książkami i krzesłami, wrzeszcząc rozpaczliwie i wykrzykując najobrzydliwsze słowa."
"Poprzednia noc była bardzo zła. To straszydło od mniej więcej dziesiątej, kiedy położyłem się do łóżka, aż do piątej rano nie robiło nic innego, jak tylko mnie biło (...).
Rzuciły się na mnie, jak sfora zgłodniałych tygrysów, grożąc mi, że zapłacę za to i przeklinając mnie. Od tego dnia codziennie mnie biły. Ale nie dam się zastraszyć (...). Te straszydła chciały dać mi do zrozumienia, że zostałem odrzucony przez Boga."
Po jednym z cięższych ataków, nie wiadomo było, czy Ojciec Pio będzie w stanie odprawić Mszę Świętą, na którą czekali wierni. W pewnym momencie w kościele pojawiła się kobieta opętana przez złego ducha. Duch, który przez nią przemawiał, opowiadał o stoczonej w nocy walce pomiędzy nim, a zakonnikiem i był pewny swojego zwycięstwa. Ojciec Pio ostatkiem sił odprawił jednak Mszę Świętą, podczas której dokonał egzorcyzmu na owej kobiecie, wyganiając ostatecznie z jej ciała złego ducha.
Również błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich doświadczała fizycznych ataków szatańskich. Oto fragmenty jej zapisków:
"Miałam okropną noc. Trzy razy napadł na mnie szatan i dokuczał mi na wszelkie sposoby. Przychodził z lewej strony łóżka. Widziałam jego mroczną, gniewną postać - rzucał pod moim adresem straszliwe groźby. Odsuwałam go od siebie i modliłam się, on jednak bił mnie i rzucał na wszystkie strony. Jego ciosy były gorące i ogniste. Wreszcie oddalił się. Modliłam się i prosiłam Boga o pomoc..."
"Jednak żadna praca, żadne wspomaganie cierpiących nędzę nie dokonuje się bez walki i zmagań. Dlatego gdy byłam jeszcze małym, zdrowym dzieckiem, a potem krzepkim dziewczęciem i modliłam się nad grobami na kościelnych cmentarzach, wtedy złe duchy, a nawet sam Nieprzyjaciel często mi przeszkadzał, straszył mnie i maltretował. Wokół słyszałam wrzaski, otaczały mnie straszliwe zjawy, często powalano mnie na groby, popychano i rzucano we wszystkie strony, próbowano przemocą usunąć z cmentarza. Bóg dał mi jednak tę łaskę, że nie dałam się zastraszyć i nigdy nawet na jeden włos nie ustąpiłam Nieprzyjacielowi, a tam, gdzie mi przeszkadzano, podwajałam swe modlitwy. O, ileż podziękowań otrzymałam od moich dusz czyśćcowych!"
Źródło: Emmerich A.K. "Sekrety dusz czyśćcowych", Wydawnictwo AA 2011, s. 42-42
Święta Gemma Galgani również była fizycznie atakowana przez złego ducha, który przysparzał jej straszliwych cierpień, bił ją, ciągnął za włosy, strącał ze schodów, maltretował na setki sposobów. W wyniku tych ataków, Gemma była posiniaczona a jej skóra pokryta była wybroczynami. Szatan ukazywał się jej pod najbardziej przerażającymi postaciami, wiele razy słychać było w domu złowieszcze odgłosy i budzące grozę hałasy. Obecni przy tym dostawali dreszczy. Pokarm wydawał jej się pokryty wstrętnymi owadami. Widywała obrzydliwe zwierzęta, które wpełzały do jej łóżka. Czasami czuła się tak, jakby była opleciona przez złego ducha, który chciał ją udusić. Na łożu śmierci widziała obok siebie demona pod postacią czarnego, groźnego psa.
Również Święty Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars był przez ponad 30 lat niesamowicie maltretowany przez Szatana. Działo się to w nocy. Diabeł nie pozwalał mu nawet na kilka chwil wypoczynku. Dlaczego? Proboszcz pracował dla zbawienia dusz grzeszników. W konfesjonale spędzał całe dnie, a także część nocy. Umartwiał się - dużo pościł, nosił włosiennicę, spał na deskach, a swoje ogromne cierpienia ofiarowywał, jako zadośćuczynienie Bożej sprawiedliwości za grzechy własne oraz grzeszników, których rozgrzeszał. Pewnego razu do proboszcza z Ars zgłosiła się kobieta opętana przez złego ducha. W obecności świadków wykrzyczała ona do niego: „Ile ty mi cierpień każesz znosić! Gdyby takich trzech było na ziemi, moje królestwo byłoby zniszczone. Ty zabrałeś mi więcej niż 80 tysięcy dusz!”
Święty Jan Bosko także był prześladowany przez złe duchy. Widywał je zwykle pod postaciami zwierząt - niedźwiedzia, tygrysa, wilka, czy wielkiego węża. Często opowiadał o upiorach, które wchodziły na jego łóżko. Kiedy zaczynał pisać reguły dla swojego zgromadzenia (salezjanów), zły duch niszczył jego notatki i święty musiał je pisać od nowa. Diabeł rzucał się na niego z niebywałą siłą, przygniatał go łóżkiem, ze złością ciskał na ziemię różnymi przedmiotami. Często diabeł nie pozwalał księdzu zasnąć. Pojawiał się nocami pod postacią obrzydliwego potwora, który próbował go udusić. Bił też księdza bardzo mocno, powodując ogromne boleści.