Wiele osób pogrążonych w żałobie zadaje sobie podobne pytania natury psychologicznej. W tym miejscu postaramy się odpowiedzieć na niektóre z nich.
Często jakiś czas po śmierci bliskich nam osób przychodzi etap rozliczenia z samym sobą.
Pojawiają się wtedy wyrzuty sumienia i dręczące nas pytanie, czy naprawdę zrobiliśmy
wszystko, co było w naszej mocy? Nachodzą nas wtedy myśli, co by się stało, gdybyśmy zachowali
się inaczej, gdybyśmy podjęli zupełnie inną decyzję, niż została faktycznie podjęta, gdybyśmy
wtedy byli gdzieś indziej, gdybyśmy byli bardziej czujni... Takie pytania wciąż do nas wracają.
Jednak w przypadku naturalnej śmierci lub śmierci w wyniku nieszczęśliwego wypadku odpowiedź jest
zawsze ta sama - jest tak, jak miało być. Zrobiliśmy wszystko, co przewidział dla nas
w tym trudnym czasie Bóg. A okoliczności śmierci były takie, jakich wymagała dusza umierającego.
Dla chrześcijanina bowiem nie ma przypadków. Pan Bóg wie, co robi. Wszystko ma swój
głęboki sens i cel. A moment i okoliczności
śmierci są najlepsze dla każdego człowieka. Jedni potrzebują śmierci nagłej.
Inni śmierci męczeńskiej w całkowitym zjednoczeniu z Chrystusem. Jeszcze inni długiego
przygotowania na spotkanie z Panem poprzez cierpienie, które po tamtej stronie
jest prawdziwym skarbem człowieka i bywa, że jedynym ratunkiem dla jego duszy.
Utarło się przekonanie, że osoba pogrążona w głębokiej żałobie po śmierci najbliższych powinna się ubierać na czarno. Czy jednak na pewno? Wszystko zależy od jej wewnętrznych przekonań. Są osoby, które czują taką wewnętrzną potrzebę, gdyż w ten sposób manifestują swój ogromny smutek. Są i tacy, którzy ubierają czarny strój, gdyż tak po prostu wypada. Inni osieroceni natomiast uważają, że kolor stroju nie ma żadnego znaczenia, gdyż żałobę nosi się w sercu, a nie na zewnątrz. Czerń drażni, bo przypomina im na każdym kroku ich bolesną stratę. Która więc postawa jest prawidłowa? Każda z nich. Najważniejsze, by każdy, kto stracił kogoś bliskiego przeżył czas żałoby dokładnie tak, jak sam tego potrzebuje. Bo nie chodzi w tym wszystkim o kolor stroju ani o to, co powiedzą ludzie, ale o najlepszy sposób poradzenia sobie z bolesną stratą.
Po śmierci najbliższych pojawia się pytanie, co zrobić z rzeczami zmarłego i pomieszczeniem, w którym zmarły mieszkał. Tu przeważają dwie postawy. Jedni pragną pozostawić sobie wszelkie pamiątki po zmarłym. Pozostawiają więc pomieszczenie zmarłego bez zmian. Jest to jeden z wyrazów pamięci o zmarłym. Wchodząc do pokoju, chcą mieć poczucie pewnej bliskości oraz wrażenie, że ich bliski tylko na chwilę wyszedł z domu i zaraz wróci. Inni osieroceni natomiast dążą do wyeliminowania z pomieszczenia wszelkich oznak śmierci i cierpienia, o których przypomina im niemal każdy przedmiot związany ze zmarłym. Całkowicie zmieniają więc wygląd pomieszczenia, które przypomina im te złe chwile, pozostawiając sobie po zmarłym jedynie osobiste pamiątki. Która z postaw jest prawidłowa? Obie. Bo nie jest ważne, co pomyślą sobie inni, ale który sposób bardziej pomoże osobie osieroconej odnaleźć się w nowej sytuacji.
Wiele osób osieroconych ma sobie za złe chwile, w których na ich twarzach w czasie żałoby pojawia się uśmiech lub jakakolwiek forma radości. Mają wtedy poczucie jakiejś zdrady, braku lojalności wobec zmarłego, czy zapomnienia o jego śmierci. Wcale tak nie jest. Osieroceni postawieni zostali w trudnej sytuacji. Ukochana osoba odeszła, a oni muszą nadal żyć i jakoś funkcjonować. Chcieliby resztę swojego życia przepłakać. Tak się jednak nie da. Są inni, dla których trzeba żyć, do których trzeba się uśmiechać. I to wcale nie jest nic złego. Co więcej, powinniśmy zawsze patrzeć na śmierć z perspektywy życia wiecznego, która zmienia wszystko o 180 stopni. Gdzieś tam jest nasz ukochany zmarły dla którego bólem jest nasz własny ból, a radością nasza własna radość. Bo przecież oni wciąż żyją i uczestniczą w naszym życiu. Uśmiech na twarzy nie jest więc niczym złym. Nie świadczy o zdradzie, czy zapomnieniu. Najważniejsze jest to, co się ma w sercu. Pamięć pielęgnować można nie tylko przez łzy, ale i w radości. Natomiast prawdziwy ból tak, czy inaczej już na zawsze pozostanie w sercu.
Nie chcemy się żegnać z naszymi bliskimi, często nie dopuszczamy do siebie nawet takiej myśli. Człowiek potrzebuje jednak swego rodzaju pożegnania. Nie musi to być wcale jakaś oficjalna rozmowa o odchodzeniu, ale pewien szczególny moment bliskości - jakiś wspólny wyjazd, jakaś rozmowa ze świadomością tego, co się może wydarzyć. Moment, w którym powiemy umierającemu wszystko to, co chcielibyśmy, aby wiedział. Takie osobiste pożegnanie ma zwykle miejsce, kiedy pojawia się perspektywa nieuchronnej śmierci. Kiedy jednak śmierć nas zaskakuje, okazuje się, potrzeba ta nie została zaspokojona. Z tego powodu osoba osierocona przechodzi często dodatkowe udręki. Dlatego warto w takim przypadku zorganizować pewien osobisty "moment pożegnania" nawet po śmierci bliskiej nam osoby. Dla osób mocnych psychicznie może to być pożegnanie przy ciele zmarłego. Jednak dla osób o słabszej psychice pożegnanie przy ciele może stać się koszmarem, który będzie powracał do końca ich życia. Innym sposobem takiego osobistego pożegnania jest włożenie do trumny jakiegoś szczególnego listu zawierającego wszystko to, co chcielibyśmy zmarłemu przekazać. Niektórzy wkładają także do trumny torebki lub poduszki wypełnione listami, zdjęciami i przedmiotami, które chcieliby zmarłemu na tę ostatnią drogę ofiarować. Jeśli nie było takiej możliwości, pożegnalny list można położyć zmarłemu na grobie. Dla niektórych osób, obdarzonych talentem poetyckim takim osobistym pożegnaniem może się stać wiersz albo cykl wierszy (trenów) zadedykowanych zmarłemu.
Często po śmierci bliskich nam osób pojawia się poczucie ulgi. Powstaje ono zazwyczaj w wyniku zakończenia albo własnych udręk albo też cierpienia zmarłego. Najczęściej tak bywa, gdy mieliśmy do czynienia z osobą wymagającą stałej opieki albo gdy śmierć nastąpiła po naznaczonej wielkimi cierpieniami chorobie lub bardzo długiej agonii. Poczucie ulgi zdarza się także po śmierci osoby stanowiącej zagrożenie dla siebie lub innych osób. W przypadku, gdy osoba zmarła nadużywała alkoholu, narkotyków, próbowała wielokrotnie popełnić samobójstwo, znęcała się psychicznie lub fizycznie nad innymi członkami rodziny, czy wykorzystywała ich seksualnie.
"Temat samobójczej śmierci wciąż wywołuje u ludzi tyle strachu, że nie wiedzą jak podejść do
rodziny ofiary samobójstwa. Jednocześnie uczucia naznaczenia i wstydu, towarzyszące często
sytuacji samobójstwa sprawiają, że członkowie rodziny zaczynają się izolować. Skutkiem tego
jest fakt, że nie zauważa się potrzeb rodziny samobójcy".
Czy ktoś zastanawia się szczególnie nad tym, co dzieje się z rodzinami osób, które odebrały
sobie życie? Jak członkowie rodziny radzą sobie z tą sytuacją, co przeżywają? Często się o nich
zapomina lub opuszcza. Także same rodziny unikają kontaktów, jednocześnie bardzo potrzebując
pomocy. "Kiedy ktoś odbiera sobie życie, to cios, jakim jest śmierć, działa jak fala uderzeniowa,
rażąca wokół wszystkich, którzy znali tę osobę i mieli z nią kontakt" (całą rodzinę - bliższą i
dalszą, sąsiadów, znajomych, kolegów z pracy, klasy). W szczególny sposób i najmocniej
uderzone zostają osoby najbliższe, na które wiadomość o śmierci członka rodziny spada zwykle
zupełnie niespodziewanie. W przeciwieństwie do nagłego wypadku, w przypadku samobójstwa pozostaje
na zawsze boleśnie raniąca świadomość członków rodziny, iż stracili kogoś ukochanego w wyniku
jego własnej decyzji odejścia ze świata. Żałoba po samobójstwie jest inna!
Specyfika przeżywania żałoby po śmierci samobójczej.
1. Ciągłe szukanie odpowiedzi na powtarzające się pytanie: "Dlaczego"?
- "dlaczego to zrobił/a?"
- "dlaczego mnie zostawił/a?"
- "dlaczego to zrobił/a teraz?"
- "dlaczego nie chciał/a dłużej żyć?"
Nie ma jednej prawidłowej odpowiedzi na pytanie "dlaczego". Znała ją tylko osoba, która już nie
żyje. Nawet, gdy samobójca zostawił list, ten zazwyczaj nie wyjaśnia powodów jego zachowania.
Zwykle rodziny stale go czytają, wciąż szukając nowych wskazówek, pozwalających na zrozumienie
tego tragicznego zdarzenia (często niestety ich nie znajdują). Próbują w ten sposób znaleźć
odpowiedź, z jakiego powodu członek ich rodziny zakończył swoje życie. Szukając odpowiedzi,
próbują zaleczyć bolesne, emocjonalne rany.
2. Szukanie winnych samobójstwa, samoobwinianie, poczucie winy
- "mogłam/-em wcześniej coś zauważyć"
- "mogłam/-em nie krzyczeć tak na nią/niego"
- "byłam/-em zbyt stanowcza/-y wczoraj"
- "gdyby nie spotkał/-a tej dziewczyny, byłoby inaczej"
Szukanie osób winnych nie ma ostatecznego i sprawiedliwego rozstrzygnięcia, gdyż każda osoba
mogła (i nie musiała) przyczynić się do decyzji o śmierci. Czasem nawet nie człowiek, ale drobne
wydarzenie mogło "przepełnić kielich" i doprowadzić do samobójstwa.
3. Poczucie niesprawiedliwości i bycia ukaranym przez samobójcę
- "dlaczego mi to zrobił/a?"
- "czym sobie zasłużyłem/am na to?"
Cierpienie, żałoba i ogromny smutek mogą być czasem tak bolesne, że żyjący członek rodziny
może mieć poczucie, iż został za coś ukarany. Rodzina może również czuć się niesprawiedliwie
potraktowaną, gdyż zmarły odebrał im możliwość jakiejkolwiek reakcji na jego problemy. Z drugiej
strony, jeżeli coś mogło być "nie tak" ze strony bliskich, nie mieli oni okazji wyjaśnienia
sytuacji i ewentualnego naprawienia błędu, relacji czy związku. Nie mieli także możliwości
pożegnania się ze zmarłym.
4. Brak prywatności
Często, gdy przyczyną śmierci jest samobójstwo, rodzina dodatkowo jest "wystawiona na widok
publiczny". Ma to miejsce zwłaszcza wtedy, gdy doszło do odebrania sobie życia w domu. Nagle
dom wypełnia się policją, lekarzami, fotografami, zbierane są ślady, dowody, badane są rzeczy
osobiste zmarłego. Nierzadko świadkami całej procedury dochodzenia policyjnego są sąsiedzi i
uliczni gapie. To wszystko powoduje, iż zamiast potrzebnego wsparcia, rodzina doświadcza
nieprzyjemnej atmosfery śledztwa i obserwacji. Przesłuchania i konieczność wykluczenia rodziny
z kręgu podejrzeń są jeszcze bardziej boleśnie przeżywane.
5. Wyraźne unikanie rozmów na temat wydarzenia
Zjawisko to dotyczy zarówno rodziny pogrążonej w żałobie, jak i otoczenia, które nie wie, jak
rozmawiać i jak się zachować w takiej sytuacji. Często zdarza się, iż rodzina ukrywa prawdziwy
powód śmierci ich członka albo sama zmienia temat w rozmowie. Jest to spowodowane zazwyczaj
nieumiejętnością pogodzenia się z sytuacją, wstydem i obawą przed obarczaniem winą, jak również
obawą przed wytykaniem palcami, że jest się złą rodziną, że nie zapobiegło się wydarzeniu, nie
zwracało się uwagi na czyjeś problemy czy potrzeby itp. Również potencjalni rozmówcy nie wiedzą,
czy pytać o samopoczucie i wydarzenie, jak pytać, jak zareagować i co robić, gdy niespodziewanie
osoba zacznie mówić o swoim bólu.
- Nie zostawiać rodziny bez wsparcia - zatroszczyć się o to, czy czegoś (nie) potrzebują,
zaoferować swoją pomoc. Wystarczy zapytać: "w czym mogę pomóc?" i dalej - słuchać.
- Nieraz najważniejszą rzeczą w danym momencie może być samo BYCIE przy członkach rodziny.
Jeśli brakuje nam słów, wystarczy wziąć (osobę) za rękę, przytulić (jeżeli jest to akceptowane
w danej chwili). Ten gest i cisza mogą mieć szczególną wartość dla pogrążonych w smutku. Mają
wówczas poczucie, że nie są sami w swoim bólu i nie są odrzuceni z powodu charakteru śmierci
członka ich rodziny.
- Nie oceniać rodziny, ale okazywać im współczucie z powodu przeżywanego cierpienia - ich żałoba
może być większa od żałoby po naturalnej śmierci bliskiego. Postawa negatywna i oceniająca "może
zwiększyć ich cierpienie i osamotnienie".
- Okazywać zainteresowanie dalszym życiem członków rodziny, pytać o samopoczucie. Jest to ważne,
szczególnie przez kilka tygodni od wydarzenia, kiedy najbardziej mogą się oni obawiać odrzucenia.
- Zachęcić do rozmowy o wydarzeniu. Osoby najbliższe samobójcy mają zwykle potrzebę kontaktu z
ludźmi, którzy potrafią i nie boją się rozmawiać o tym. Sami jednak odczuwają wstyd i niepewność,
dotyczącą nastawienia do nich ze strony otoczenia po tym, co się stało. To powoduje, że osoby te
często wycofują się i nie zaczynają rozmowy. Kiedy delikatnie zachęcimy je do podzielenia się
swoimi przeżyciami, nasza reakcja może być dla nich wskazówką, że chcemy ich zrozumieć, że są
dla nas ważni i nie chcemy ich odrzucić.
- Słuchać i pozwalać na wyrażanie wszystkich pojawiających się uczuć. Członkom rodziny w żałobie
zazwyczaj towarzyszyć będzie gniew, poczucie winy, samooskarżanie, wyrzuty skierowane do Boga,
płacz, czasem także krzyk, przeklinanie albo śmiech (on też pozwala na zmniejszenie napięcia).
Każdy członek rodziny ma prawo do swoich indywidualnych odczuć, zachowań i myśli.
- Utrzymywać nadal kontakt z rodziną, w miarę regularny, zwłaszcza, gdy był on wcześniej dobry i
częsty. Oni bardzo tego potrzebują, lecz zwykle obawiają się stygmatyzacji społecznej i izolują
się. Zostawienie rodziny "samej sobie" może potwierdzić tylko ich obawy, że są źli i winni tego,
co się stało, i że otoczenie uważa tak samo.
- Nie zamykajcie się sami ze swoimi przeżyciami, smutkiem i bólem. Pozwólcie sobie pomóc,
przyjmijcie pomoc od kogoś, kto ją oferuje. Nie bójcie się także sami prosić o (pomoc i)
wsparcie - macie do tego pełne prawo.
- Kiedy potrzebujecie - mówcie o swoich emocjach, wyrażajcie je, zwłaszcza, gdy widzicie i
czujecie, że ktoś chce was wysłuchać. Nie tłumcie ich w sobie, bo to wydłuży waszą żałobę.
- Kiedy czujecie się gotowi - mówcie o wydarzeniu i nie bójcie się tego, szczególnie, gdy widzicie,
że ktoś zachęca was do rozmowy i czujecie, że możecie mu zaufać.
- Jeżeli macie możliwość - skorzystajcie z grup wsparcia dla rodzin osób po śmierci samobójczej.
W gronie osób o podobnych problemach będzie wam łatwiej nauczyć się dalej żyć oraz zrozumieć
przyczyny często negatywnych postaw otoczenia i własnego wycofania.
- Nie izolujcie się od dalszej rodziny, znajomych, sąsiadów. Im także jest trudno poradzić sobie
z tym trudnym wydarzeniem, bo nie wiedzą, jak rozmawiać i jak się zachowywać, czy dać wam czas
dla siebie, czy się zatroszczyć o was. Jednakże, gdy widzicie, że nadal chcą utrzymywać z wami
kontakt - pozwólcie na to i nie bójcie się, że będą na was patrzeć jak na zbrodniarzy. Wychodźcie
również sami z inicjatywą spotkań, jeżeli tylko będziecie mieli na to siłę.
- Jeżeli chcecie pożegnać się ze zmarłym - poproście o czas dla siebie. Mówcie tej osobie co
chcecie, jeśli macie taką potrzebę, możecie do trumny włożyć list, pamiątkę itp.
- Uczestniczcie w uroczystości pogrzebowej w miarę swoich możliwości. Jeżeli czujecie, że nie
dacie rady - nie idźcie. Najważniejsze to zadbać o siebie.
- Jeżeli przyniesie wam to ulgę - skopcie pudło, rzućcie talerzem albo uderzajcie w worek
treningowy - to może wam pomóc w zmniejszeniu poziomu napięcia i negatywnych emocji;
- Uczcie się przebaczenia samobójcy, sobie samemu i innym. Dzięki temu będziecie w stanie uwolnić
się od przytłaczającego żalu, niszczącego wasze dalsze życie.
- Nie bójcie się korzystać z pomocy profesjonalisty (lekarza pierwszego kontaktu, psychologa,
psychiatry, pracownika socjalnego), gdy nie potraficie sobie poradzić. On jest po to, by wam pomóc
przejść przez ten trudny czas, kiedy jest wam szczególnie ciężko.
Źródło: Krawczyk Joanna, www.psychotekst.pl