W latach 80 amerykańskie małżeństwo Judy i Bill Guggenheim po serii "dziwnych" przeżyć, jakich sami doświadczyli przeprowadzili badania wśród kilku tysięcy pogrążonych w żałobie osób, pytając ich o doświadczenia spontanicznych i bezpośrednich kontaktów ze zmarłymi. Odpowiedzi było bardzo wiele i były rak różnorodne, że Guggenheimowie stworzyli cały katalog typów kontaktów, których można doświadczyć po śmierci bliskiej osoby. Projekt został nazwany ADC (After-Death Communication). Poniżej przedstawiamy przykłady ważniejszych płaszczyzn kontaktów, wymienionych przez Amerykanów.
Betty, Floryda, 3 lata po śmierci matki: "Jechałam z pracy do domu tą samą drogą, którą przemierzam codziennie. Niespodziewanie w samochodzie poczułam obecność mojej matki. Po prostu była przy mnie. Czułam jej obecność, esencję jej osobowości tak, jakby naprawdę tam była. Pomyślałam, że wyciągając ramię dotknęłabym jej z pewnością. Poczułam potężne ciepło, miłość i ukojenie. Było to tak, jakby matka mówiła mi, że zawsze jest przy mnie. To piękne doświadczenie trwało tylko chwilę, a później rozkoszowałam się pozostałym po nim szczęściem."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 35
Karen, Hawaje, 5 miesięcy po śmierci brata: "Pięć miesięcy po śmierci mojego brata jechałam po wieczornych wykładach do domu i nie myślałam o nim w tamtej chwili. Zupełnie niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba, usłyszałam głoś Walt'a w mojej głowie. To było telepatyczne doświadczenie, ale z całą pewnością ton jego głosu. Powiedział: "Cześć mała siostrzyczko! Przestań się o mnie martwić, wszystko jest w porządku!" Natychmiast odpowiedziałam: "Czekaj! Czekaj! Czy to ty?" Wydarzyło się to tak szybko, że podejrzewałam o to wszystko moją wyobraźnię. Jednak minutę lub dwie później głos pojawił się ponownie. "Mój wypadek nie ma znaczenia. To już nie jest ważne. Przestań się zamartwiać." Była to odpowiedź na wiele moich obaw, gdyż niepokoiłam się o Walt'a, który zmarł tak nagłą i gwałtowną śmiercią"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 43
Ramona, Kalifornia, 6 tygodni po śmierci męża: "Zdarzyło się to sześć tygodni po śmierci Stanleya. Sprzątałam rano po śniadaniu, gdy zadzwonił telefon. Odebrałam telefon i... to był Stanley! To był jego głos! Mówił dźwięcznie i wyraźnie, jakby dzwonił po prostu z pracy. Powiedział tylko "Cześć kochanie!" i zapanowała cisza; nie było żadnego sygnału rozłączenia. Stałam nieruchomo przez minutę i zastanawiałam się, czy nie zwariowałam. Telefon jednak naprawdę zadzwonił, a ja w ręku miałam słuchawkę i naprawdę słyszałam głos męża!"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 163
Barbara, Illinois, dwa tygodnie po śmierci przyjaciela: "Pewnego wieczoru, jakieś dwa tygodnie po śmierci Brian'a myślałam o nim i ogarnął mnie przemożny smutek. Brian był dla mnie praktycznie, jak brat. Nagle poczułam, że jakaś ręka głaszcze moje włosy dokładnie tak, jak robił to Brian, gdy jeszcze żył. Wystraszyłam się, gdyż nikogo poza mną w domu nie było. Pomyślałam, że Brian próbuje pocieszyć mnie i utulić mój żal (...)"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 54
Elizabeth, USA, 8 lat po smierci babci: "Było to jakieś osiem lat po jej śmierci. Siedziałam wtedy w salonie, kołysząc dziecko do snu, gdy raptem poczułam muśnięcie chłodnego powietrza oraz zapach perfum Blue Waltz, które już dawno wyszły z mody, a które zwykła używać moja babcia. Woń perfum wypełniła cały pokój, a ja byłam przekonana, że to ona, gdyż ogarnęło mnie uczucie jej miłości. Mój synek otworzył w pewnym momencie szeroko swoje oczka i spojrzał w stronę, gdzie - jak wyczuwałam - stała moja babcia. Była z nami około piętnastu minut (...)"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 67
Hannah, Utah, 6 tygodni po śmierci matki: "Nie mogłam zasnąć jednej nocy, więc wstałam i przeszłam się kilka razy po domu. W końcu usiadłam na krześle w przedpokoju i zaczęłam myśleć o mamie. Czułam dużą stratę, gdyż nie mogłam już dłużej o nią się troszczyć. Wtem ujrzałam, jak wchodzi do pokoju! Od razu zauważyłam, że porusza się swobodnie. Przez ostatnie dziesięć lat życia miała obie nogi amputowane powyżej kolan. Teraz wyglądała na w pełni zdrową osobę. Podeszła do mnie i usiadła na poręczy naszego wyściełanego krzesła. Objęła mnie ramieniem i powiedziała: "Hannah, kochanie, byłaś dla mnie jak anioł. Nie smuć się dłużej, nie rozpaczaj za mną." Otaczał ją blask i wyglądała na szczęśliwą. Po chwili wstała, podeszła z drugiej strony krzesła i znowu zwróciła się do mnie: "Nie martw się o mnie; pamiętaj, że jestem szczęśliwa" - co powiedziawszy pocałowała mnie w policzek i odeszła. To wszystko było takie rzeczywiste! - dotyk jej ramienia, nacisk jej ust na moim policzku. Ale co najważniejsze, znowu czułam tę szczególną miłość i bliskość, które zawsze między nami istniały (...)"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 97
Allen, Waszyngton, zaaraz po informacji o śmierci matki: "Około trzeciej nad ranem dostałem telefon ze szpitala, że moja mama nie żyje. Podszedłem do okna w salonie i spojrzałem w stronę rozciągających się w oddali gór. Nagle otworzyło się przede mną przejście do innego wymiaru i ujrzałem swoją mamę wraz z jej teściem, który zmarł dziesięć lat wcześniej. Wydawało mi się, jakbym ja był po jednej stronie szyby, a oni po drugiej. Byli tak realni, jakbym patrzył na normalnych ludzi na ulicy. Mój dziadek prezentował się młodo i zdrowo, w pełni sił. Uśmiechał się i zrobił krok w bok. Mama natomiast ubrana była w swoja suknię ślubną; tryskała energią, zdrowiem, była pełna życia. Powiedziała, że już jest jej dobrze, że nic ją nie boli i że czuje się wspaniale. Odpowiedziałem, że ją bardzo kocham. Rozpłakałem się i odwróciłem głowę, ale kiedy spojrzałem ponownie, już ich nie było. Plułem sobie w brodę, że to zrobiłem, gdyż wtedy przejście do innego wymiaru zamknęło się."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 105
Louise, Północna Karolina, zaraz po śmierci przyjaciela rodziny: "Położyłam się spać i wtedy pojawił się Ryan. Byłam w przejściowej fazie pomiędzy snem, a jawą, ale oczy miałam jeszcze otwarte. Zobaczyłam go na końcu łóżka. Wyglądał na zdrowego, silnego mężczyznę. Był niezwykle opanowany i miał prawdziwie spokojny wyraz twarzy. "Louise - powiedział - chciałbym, abyś coś dla mnie zrobiła. Powiedz proszę mojej mamie, aby poprosiła pastora o "wezwanie do oddania życia Jezusowi" w trakcie mojego pogrzebu. Zostawiłem osoby, które kocham i chcę, aby były zbawione." Kiedy skończył, usiadłam na łóżku, a jego już nie było. Było mi bardzo niezręcznie przekazać tę wiadomość, ponieważ - co wiedziałam - rodzina Ryana nie chodziła zbyt często do kościoła. Obawiałam się, jak jego mama potraktuje tę informację. Jednak następnego ranka wyjawiłam wszystko mamie Ryana, a ona odparła, iż wierzy, że jej syn pojawił się przede mną. Dodała, że skoro taka jest jego wola - tak się stanie."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 121
Henry, Floryda, miesiąc po śmierci ojca: "Przeżycie to nazywam snem. Widziałem w nim ojca, który stał przy frontowych drzwiach; jego obraz był bardzo wyrazisty i kolorowy. Wyglądał na 70-75 lat, ale nie był łysy, tylko miał białe włosy. Ubrany był w niebieskie spodnie, jasnoniebieską koszulę i ciemnoniebieski krawat. Bardzo entuzjastycznym i szczęśliwym głosem poprosił mnie: "Chodź na zewnątrz". Pamiętam, że otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz, trzymając go za prawe ramię. Czułem to tak samo, jakbym dotykał swojej ręki; był tak namacalny i rzeczywisty. "Czy to naprawdę ty, tato?" - zapytałem. "Tak, to naprawdę ja" - odpowiedział. Następnie tata cofnął się i rzekł: "Zobacz, mogę chodzić! Widzę!" Miał duże poczucie humoru i wykonał zamaszysty krok. Na starość musiał poruszać się o kulach, a w momencie śmierci był zupełnie niewidomy. Gdy się obudziłem, byłem wniebowzięty (...)"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 129
Peter, Floryda, zaraz po śmierci córki: "Pewnego dnia siedząc na łóżku przeżyłem doświadczenie przebywania poza ciałem. Nieoczekiwanie znalazłem się gdzieś w środku domu, a moja córka April już tam na mnie czekała. Ubrana była w białe szaty. Wyraźnie dostrzegałem jej ręce, ramiona, szyję, twarz... Jej skóra była alabastrowa, a włosy doskonale ułożone. April była po prostu nieskazitelna! "April, kocham cię! Kocham cię!" - powtarzałem w kółko. "Tato, wiem o tym, w porządku" - uspokoiła mnie. Chciałem dotknąć jej ręki, aby ją objąć i pocałować, ale cofnęła się do tyłu. "Tato, nie możesz dotknąć mnie teraz, jeszcze nie" - dodała, a ja zrozumiałem, w jakiej jestem sytuacji. "April, czy jesteś w niebie?" - zapytałem więc. "Tak!" "A jak wygląda niebo?" "Wiesz, jak żyją bogate i sławne osoby na Ziemi? To wyobraź sobie, że są to biedacy w porównaniu z niebem" - odpowiedziała, ze znanym mi poczuciem humoru. Po chwili dodała: "Muszę już iść." "Kocham cię, April! Kocham cię!" - nie mogłem przestać powtarzać. "Wiem tato" - odparła krótko, po czym odeszła w stronę drzwi i po chwili znikła zupełnie, a ja wróciłem do łóżka i zasnąłem."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 146
Dorothy, Wirginia, krótko po śmierci ojca: "Pewnego wieczoru leżałam w łóżku i czytałam książkę. W chwili refleksji zwróciłam się gdzieś w przestrzeń: "Tato, jeśli naprawdę istnieje życie po śmierci, daj mi znać." W tym momencie światło w moim pokoju zgasło. No dobrze - pomyślałam - sama tego chcaiałam. "Tato, jeśli jeszcze tu jesteś, daj mi jakiś znak" - poprosiłam ponownie i... światło zapaliło się. Kilka dni później znowu leżąc w łóżku myślałam o ojcu i znowu światło zgasło. To samo zdarzyło się jeszcze kilka razy, kiedykolwiek o nim myślałam. Światło samoczynnie gasło, gdy było zapalone lub na odwrót. Byłam więc pewna, że tato naprawdę jest przy mnie."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 171
Raymond, Illinois, jakiś czas po smierci żony Cynthii: Mieliśmy w domu kaktusa (...) który był nieco zwiędnięty. Nigdy nie dawał znaku życia, nie kwitł. Żartobliwie mówiliśmy, że to "roślina Cynthii." Po śmierci żony udałem się w podróż i wróciłem dokładnie w dniu jej urodzin. Gdy wszedłem do domu, okazało się, że nasz kaktus wypuścił mnóstwo przepięknych kwiatów (...)"
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 188
Lillian, Kolumbia, moment śmierci męża: Mój mąż miał rozległy atak serca i zabrano go do szpitala. Po powrocie do domu usiadłam na kanapie i spojrzałam na zegarek. Była 1:56 w nocy. Nagle usłysząłam w środku głowy głos Arthura, tak wyraźnie, jakby siedział obok mnie. "Muszę już odejść. Mam inne rzeczy do zrobienia, a moja praca na Ziemi już dobiegła końca. Twoja praca jeszcze nie jest zakończona" - powiedział, a ja poczułam, że wkrótce dostanę telefon ze szpitala. Telefon zadzwonił jakieś piętnaście minut później. Pielęgniarka z oddziału intensywnej opieki medycznej poinformowała mnie, że stan męża pogorszył się. W ten sposób przygotowują rozmówcę na wiadomość o śmierci pacjenta. Obudziłam dzieci i razem pojechaliśmy do szpitala. Przy drzwiach na oddział spotkaliśmy pielęgniarkę. Jakież było jej zdziwienie, gdy powiedziałam do niej: "Wiem moja droga, że mój mąż umarł. Dokładnie o 1:56 w nocy". Była zdumiona. Dokładnie ta godzina widniała na akcie zgonu.
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 211
Lucille, Floryda, po śmierci dziadka: "Pewnej nocy u stóp łóżka ujrzałam mężczyznę. Wystraszyłam się, ponieważ nie miałam pojęcia, kto to jest. "Mary, twoja matka cię kocha" - zwrócił się do mnie imieniem, które dostałam po urodzeniu, a które moi rodzice adopcyjni zmienili później na Lucille. "Twoja mama cię szuka - kontynuował - zacznij jej również szukać. Znajdź swoją mamę! Kocham cię!" Pamiętam, że zanim zniknał zapytałam, kim jest. "Dowiesz się wkrótce" - odparł i już go nie było. Nadal byłam przerażona, a jednocześnie płakałam ze szczęścia. Ucieszyłam się, że moja rodzona matka szukała mnie. Przeżycie to skłoniło mnie do rozpoczęcia poszukiwań. Zawsze o tym marzyłam, ale jednocześnie nie chciałam zranić moich rodziców adopcyjnych. Najpierw udałam się do klubu dzieci adoptowanych i wystarczył jeden telefon, abym znalazła moją biologiczną mamę. Jak mnie znalazłaś? - zapytała. Opisałam jej starszego mężczyznę, który pojawił się przy moim łóżku, a ona odparła: "To twój dziadek!" Dowiedziałam się, że gdy dziadek umierał, zwrócił się do mojej mamy: "Znajdź swoją córkę. Znajdź swoje dziecko." Chciał umrzeć w pokoju wiedząc, że znowu jesteśmy razem. Umówiłyśmy się na następny dzień. W czasie spotkania pokazała mi zdjęcia dziadka i to był dokładnie ten mężczyzna, który pojawił się przy moim łóżku. Gdy przyszedł do mnie, ubrany był dokładnie tak, jak na zdjęciu. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje przeżycie było prawdziwe."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 241
Blair, Floryda, zaraz po śmierci ojca: "Czułam się bardzo samotna i wyobcowana - sama, jak palec. Pamiętam, że siedziałam na krześle w pokoju hotelowym i modliłam się za ojca przed jego pogrzebem. Wraz ze mną był jeszcze mój pięcioletni syn i wspierająca mnie przyjaciółka. W czasie modlitwy wydało mi się, że światło w pokoju nieco przygasło i raptem ujrzałam mojego ojca. Był bardzo rzeczywisty i namacalny. Choć umarł w wieku 80 lat, teraz wyglądał na niewiele więcej, niż 60 lat. Z jego ciała emanowały różne kolory, które otaczały jego ciało - błękitno-biały, różowy i złoty. Stał przede mną i po chwili powiedział: "Bądź dzielna i dbaj o swoją matkę. Pamiętaj, że cię kocham. Żegnaj!" Gdy mówił, że mnie kocha, wyraz jego twarzy bardzo złagodniał. Cała wizja trwała tylko kilka sekund. Mój synek, który był wtedy w łóżku, wstał i podbiegł do mnie. Myślałam, że śpi, ale on wykrzykiwał: "Dziadziuś! Dziadziuś!" Powiedziałam, że jego dziadziuś umarł, a on na to: "Nie! Dziadziuś był tu przed chwilą!" Okazało się, że nie tylko ja go widziałam, a więc to musiała byc prawda."
Źródło: Guggenheim B.J."Pozdrowienia z Niebios," Wydawnictwo BMG 2005, s. 274