Nie tylko święci doświadczają spotkań z tamtym światem. Bardzo często zmarli objawiają się osobom prywatnym. Dlaczego jednak o tych objawieniach na co dzień nie słyszymy? Ponieważ współczesny i tak bardzo postępowy świat wyrobił w nas przekonanie, że jeśli czegoś nie da się dotknąć i zmierzyć, to to po prostu nie istnieje. Oto relacje tych, którym świat duchowy zrobił niespodziankę:
"Moja więź z mamą była bardzo, niezwykle wręcz silna. Zawsze najbardziej bałam się jej utraty i niestety kiedyś ten smutny dzień nastąpił. Boleśnie przeżywałam tę stratę. Pewnej nocy, a właściwie było to już nad ranem około godziny 5:00 zbudziło mnie głaskanie po głowie.... Wyraźnie czułam, że ktoś stoi za mną i czule, z troską głaszcze mnie po głowie. Myślałam, że to córka, która spała w pokoju obok, ale sposób głaskania na to nie wskazywał. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, żeby zobaczyć, kto mnie głaszcze i wtedy zobaczyłam twarz Mamy, matczyną , kochaną i uśmiechniętą. Chciałam wydać okrzyk radości i szczęścia, ale głos uwiądł mi w gardle ze wzruszenia. Bardzo szybko widok ten rozwiał się. Ja zaś wyskoczałam z łóżka, upadłam na podłogę i zaczęłam mocno płakać ze wzruszenia."
Źródło: Relacja ustna
"Jeżeli taka jest wola Boża, to ludzie zmarli mogą przekazać ludziom żyjącym na ziemi bardzo ważne informacje, prosić ich o modlitwę i wzywać do nawrócenia. Vittorio Messori opowiada o swym nadzwyczajnym doświadczeniu w czasie, kiedy był licealistą. W pierwszą rocznicę śmierci jego wujka Alda, który zmarł na udar mózgu, był sam w domu, ponieważ jego rodzice z bratem wyjechali do rodzinnej miejscowości Sassuolo. W nocy, kiedy był pogrążony w głębokim śnie, zbudził go dźwięk telefonu. Tak po latach Messori opisuje to nadzwyczajne doświadczenie:"
"Podniosłem słuchawkę: usłyszałem straszny zgiełk szumów, świstów, zgrzytów, zakłóceń, jak to zwykle, gdy dzwonił ktoś z daleka. Po kilku "Słucham! Słucham!" usłyszałem - wyraźny i dobrze rozpoznawalny - znajomy mi głos wujka. Zadyszany powiedział: "Vittorio, Vittorio! Tu Aldo! U mnie wszystko w porządku! W porządku!" Pamiętam te słowa tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Zaraz potem usłyszałem hałas: rozmowa została przerwana, koniec połączenbia. Spojrzałem na zegarek. Potem, po powrocie, rodzice powiedzieli mi, że było to dokładnie o godzinie - zgadzało się co do minuty - o której rok wcześniej zmarł wujek (...) Podejrzenie o makabryczne żarty, pomyłkę, halucynacje nie wchodzi w grę. Nie był to też sen, zważywszy, że byłem przytomny zarówno w czasie rozmowy, jak i po telefonie."
Źródło: "Miłujcie się!" nr 5-2009
"Będąc dzieckiem straciłam koleżankę w tragicznych okolicznościach, zginęła pod kołami ciężarówki wracając do domu ze szkoły. Ta śmierć bardzo mną wstrząsnęła, pierwszy raz zetknęłam się z unieuchronnym i odczułam brak codziennego kontaktu z nią. Po jakimś czasie jednak znów zaczęłam spotykać moją zmarłą koleżankę - a to w piaskownicy, a to na huśtawkach. Najczęściej gdy byłam sama. Byłam wtedy dzieckiem, nie do końca rozumiałam, czym jest śmierć, dlatego też te odwiedziny nie budziły jeszcze wtedy we mnie żadnych podejrzeń."
Źródło: Relacja ustna
"Kiedy miałem szesnaście lat, zmarł mój ojciec. Wtedy jeszcze nie umiałem pogodzić się z jego śmiercią i codziennie chodziłem na cmentarz, spędzając tam nieraz wiele godzin. Pewnego razu w ciągu dnia ojciec pojawił mi się przed oczyma. Byłem bardzo zaskoczony i naprawdę go widziałęm - takiego, jak za najlepszych czasów jego życia. Ukazując się, patrzył na mnie z uśmiechem i powiedział to jedno zdanie, którego nigdy nie zapomnę: "Ja nie leżę w grobie." Tym samym dał mi do zrozumienia, że żyje nadal i jest blisko mnie. Poczułem ulgę i ostatecznie mogłem pogodzić się z jego śmiercią."
Źródło: Jakoby B. "Spotkania z tamtym światem," Oficyna Wydawnicza Adam, 2008 s. 91
"Po jego śmierci ujrzałam jasnobłękitne, złotawe światło o niespotykanym blasku. Nie potrafię opisać tych barw. W świetle tym widziałam istotę: to był mój siedmioletni syn, o którym sądziłam, że niczego nie postrzega. Teraz odczuwałam jego całą wielkość i piękno. Wiedziałam, że w tym nowym dla siebie stanie jest uwolniony od wszelkich ograniczeń swego ciała. Potrafił teraz tańczyć, śmiać się i cieszyć. Był najzupełniej wyzwolony; był spełniony - taki, jakim nigdy nie znałam go za życia."
Źródło: Jakoby B. "Spotkania z tamtym światem," Oficyna Wydawnicza Adam, 2008 s. 91
"Podczas swojej pracy dziennikarskiej Messori szczegółowo zbadał i opisał szokujące wydarzenie. Otóż pewien zamożny mieszkaniec Turynu ciężko zachorował i potrzebował stałej fachowej opieki. Zadzwonił do klasztoru sióstr zakonnych z prośbą, aby przysłały mu pielęgniarkę, która by się nim zaopiekowała. Po tym telefonie każdego wieczoru do jego domu przychodziła siostra zakonna, która troskliwie się nim zajmowała. Po kilku miesiącach turyńczyk wyzdrowiał i wtedy wybrał się z żoną do klasztoru, aby podziękować siostrze pielęgniarce. Możemy wyobrazić sobie ich zdziwienie, kiedy usłyszeli, że siostra, o którą pytali, od wielu lat nie żyje. Ponieważ trudno im było w to uwierzyć, siostry zaprowadziły ich na cmentarz, aby na grobie sami rozpoznali zdjęcie zmarłej. Dopiero wtedy się przekonali, że to z całą pewnością była ta sama zakonnica. Fakt ten sprawił, że małżeństwo to wróciło do Pana Boga; oboje małżonkowie zaczęli gorliwie się modlić i przystępować do sakramentów pokuty oraz Eucharystii."
Źródło: "Miłujcie się!" nr 5-2009
"Po śmierci mojego dwudziestoletniego syna Bernda siedziałam pewnego dnia w kuchni z jego przyjaciółką i ich dwuletnim synkiem. Bernd i jego chłopczyk mieli ze sobą bardzo serdeczny kontakt. Nagle chłopiec wskazał rączką w róg kuchni i krzyknął uradowany: "Tu jest Bernd!" Przyjaciółka syna zbladła. Mały zerwał się, pobiegł do pokoju gościnnego, a potem do łazienki. Przy czym wciąż krzyczał, niemalże triumfalnie: "Bernd! Bernd!" Kiedy w końcu dotarł do najdalszego rogu łazienki, powiedział: "Teraz poszedł." Przeżycie to wywarło na mnie niesamowite wrażenie i pomogło mi uwierzyć, że Bernd nadal żyje."
Źródło: Jakoby B. "Spotkania z tamtym światem," Oficyna Wydawnicza Adam, 2008 s. 93
"Przed swoją śmiercią wuj Frederick był przykuty do łóżka na skutek rozedmy płuc. Był moim ostatnim z najstarszych, żyjących jeszcze krewnych. Byliśmy ze sobą rzeczywiście bardzo mocno zżyci. Pewnego dnia rozmawialiśmy o jego zbliżającej się śmierci i powiedziałam mu wtedy: "Dlaczego po prostu nie masz tego już za sobą? Twoja żona Adelaide z pewnością już na ciebie czeka." Odparł: "Naprawdę? Wierzysz w to?" Odpowiedziała;: "Tak. Śmierć jest, jak uroczyste zakończenie szkoły życia." Po śmierci wuja poszłam na mszę żałobną. Siedziałam w trzeciej ławce razem z moim kuzynostwem. Podczas nabożeństwa obserwowałam, jak trumnę ze zwłokami przenoszą od wejścia w stronę głównego ołtarza. Mniej więcej trzy metry ponad trumną ujrzałam wuja Fredericka! Miał na sobie czarną togę i biret. Był zadowolony i szczęśliwy; gdzież tam - był wprost swawolny! Wyglądał, jak za życia, tyle że wydawał się świecić od wewnątrz. Zdjął biret, pomachał nim i powiedział: "Masz rację! Masz rację! To jest dokładnie tak, jak powiedziałaś! Wuj Frederick był całkiem leciwy, teraz jednak poruszał się żwawo i z całą swobodą, jak zapewne czynił to za swych młodzieńczych lat. Powiedział jeszcze: "Czy wiesz o tym, że wszyscy wracają i mogą przyglądać się swojemu pogrzebowi? Jestem tu, żeby ci o tym powiedzieć, że tak naprawdę jest." Ciotka Adelaide była obok wuja, po jego prawej stronie, a cała rodzina stała tuż za nim. Dosłownie widziałam ludzi, których mogłam rozpoznać - moich rodziców, dziadków i innych krewnych z dwóch linii mojej rodziny. Nie byli przejrzyści, lecz głównie widziałam ich twarze. Wyglądało to, jak zdjęcie grupowe."
Źródło: Guggenheim B. J. "Pozdrowienia z niebios", BMG Publishing 2005, s. 317
"Pewnego dnia przyszedł do mnie mój 3 letni synek i zaczął opowiadać mi o spotkaniu z prababcią, która zmarła na długo przed jego urodzeniem. Powiedział, że spotkał się z prababcią, która powiedziała mu, żeby był grzeczny i zawsze słuchał rodziców. Opowiedziała mu również, w którym mieszkała pokoju, o czym mój synek wcześniej nie wiedział. Było to dla mnie bardzo dziwne, ponieważ nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy z synkiem o jego prababci."
Źródło: Relacja ustna